Znacie to uczucie, kiedy jakiś pozornie nieznaczący czynnik, obraz, zdanie, cokolwiek, doprowadzi Was do jakichś przemyśleń? Często w ten sposób powstają teksty u mnie na blogu. Tym razem trafiłem na komentarz na Facebooku, pod zdjęciem dodanym przez znajomego.
Nie wiem nawet czy jego autorka miała na myśli to co mi się wydaje, być może napisała go pochopnie albo się nie zrozumieliśmy. Ale zacząłem się zastanawiać nad tym, gdzie jest granica robienia różnych rzeczy po to, żeby podkreślić fakt bycia lepszym od innych.
Już Wam mówię o co chodzi. Kolega wrzucił na Facebooka okładkę książki “Starcie Królów” George’a Martina. Okładkę typograficznie nawiązującą do serialowej “Gry o Tron”.
No i tu pojawił się komentarz dziewczyny, która zasugerowała, że książki w ogóle trzeba kupować zanim pojawią się ich ekranizacje, a przede wszystkim: zanim staną się słynne.
Lepsi i gorsi czytelnicy
Pamiętacie, jak ostatnio pisałem o podejściu Kazika Staszewskiego do ebooków? To bardzo podobna sytuacja. W momencie, w którym poziom czytelnictwa jest tragiczny i powinniśmy robić wszystko, żeby to poprawić, zaczynamy wartościować czytających na lepszych i gorszych. Ci są gorsi, bo czytają na Kindle. Tamci są gorsi, bo czytają po ekranizacji.
Przykłady z innych kategorii można mnożyć. Książki, alkohol, muzyka, telefony…
Cholera, jeśli elektroniczne urządzenie albo serial w telewizji zachęcą kogoś do sięgnięcia po literaturę, to chwała mu za to. Nie wyobrażam sobie dlaczego mielibyśmy taką osobę automatycznie uznawać za gorszą.
Poznałem kiedyś kolesia, który twierdził, że ludzie czytający “Harrego Pottera” to nie prawdziwi czytelnicy, tylko zdziecinniali debile. Bo cała mitologia książki czerpie z innych, starszych źródeł, więc powinno się czytać oryginały a nie “podróbkę”, jak to mawiał. Uważał, że prawdziwa elita w kategorii fantasy czyta tylko Lovecrafta.
Co za buc, nie? Tylko czym się różni on, dzielący czytelników na lepszych i gorszych na podstawie ulubionego autora, od tych, którzy dzielą ich w ten sam sposób na podstawie tego co ich zachęciło do lektury?
Nie tylko książki
Przykłady z innych kategorii można mnożyć. Jakiś czas temu pisałem o alkoholu. W momencie premiery wideo na Instagramie wrzuciłem film nagrany przy robieniu drinka. Oczywiście pojawiła się grupka ludzi, którzy postanowili zakomunikować mi, że elita do whisky dolewa co najwyżej whisky.
O muzyce też było na blogu. O ludziach, którzy uważają się za lepszych od innych, bo czegoś NIE słuchają. To samo jest z grami komputerowymi, telefonami, komputerami…
Pomysł na ten tydzień: bądźcie lepsi od innych w czymś, co potraficie lepiej od nich robić. W czymś, o czym macie większą wiedzę. W czymś, do czego macie większy talent. Nie w tym, że nie lubicie tego co oni lubią.
Informacje na temat moich nowych pomysłów i projektów. Bez spamu.